Dziś w karnawale – sieć sprzymierzeńcem tetryków

Posłużę się starym stwierdzeniem, że RPG w Polsce „było, jest i będzie”. O tym jak to wygląda dzisiaj a jak było w latach 80 i 90 ubiegłego stulecia poczytacie na innych blogach. Opinii co doprowadziło tą gałąź rozrywki intelektualnej do stanu obecnego też na necie nie brakuje.

Jak jest każdy widzi, ale co może zrobić tetryk cierpiący na brak czasu, żeby zagrać sobie dobrą sesyjkę. SIEĆ moi mili. Ogólny dostęp do sieci, szybkie łącza kamery, mikrofony, głośniki wszytko to jest naszym sprzymierzeńcem. W naszych zamierzchłych czasach polskiego RPG było coś takiego jak granie przez pocztę. Nie, nie elektroniczną, taką zwyczajną papierową. Niezłe, co? Taka poczta polska była jak prawa ręka MG. Czy mój list, że ja jednak unikam tego ciosu, doszedł czynie. Ten typ rozgrywki w naturalny sposób przerodził się w granie przez e-maila i forum. Zróbmy jednak krok dalej, zagrajmy sesje online. Instalujemy dowolny komunikator internetowy i jazda. Siedzimy w domku, kumpel w gdzieś na drugim końcu Polski a jeszcze jeden na antypodach. I kto nam powie, że nie można zebrać starej ekipy pierdzieli. Możliwości jest wiele wszytko zależy od naszej pomysłowości, konfiguracji sprzętowej i możliwości naszego portfela.

Tak, granie sesji na żywo (nie korespondencyjnie) online to jest coś co może w łatwy sposób pozwolić ludziom zabieganym w powrocie do swojej pasji tudzież dołączyć do owego grona. Oczywiście ta zamiana jak i wszystkie inne spotkają się gdzieś razem na końcu z papierowym retro, tworząc coś na wzór holodecku ze StarTreka lub Parku Marzeń.

Komentarze

  1. Grałem online, grywałem namiętnie w PBFy (co mocno teraz ograniczyłem do jednej sesji). To mimo wszystko nie to samo. W najbliższym czasie chcę poeksperymentować z dołożeniem jednego gracza do naszych sesji na kamerce inetowej. Nie dla samego eksperymentu, z prozaicznego powodu. Kumpel siedzi w Londku, a grać chce. Mimo to wszystkie takie zjawiska uznaję albo za sprawy pokrewne z erpegami albo co najwyżej protezy normalnego grania.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Protezy" ładne określenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na tej płaszczyźnie sesje przez np. Skype lub Ventrilo są 100x lepsze od dziwacznych PBM / PBF, etc. Nigdy nie widziałem większego sensu w graniu bez żywego, dynamicznego - choćby głosowego - kontaktu z graczami. No ale tak czy siak, to tylko substytuty tradycyjnej sesji i margines na peryferiach normalnego RPG.

    OdpowiedzUsuń
  4. Racja, zgadzam się w 100%, ale spójrzcie na to z punktu widzenia osoby która nie ma szans na normalne i regularne granie. Jeśli dodamy do tego dobry sprzęt to może się okazać że jest to do zaakceptowania zwłaszcza jeśli uda się to przepleść z graniem na żywo lub grupami.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadza się i podobny mechanizm zastępujący nasze rasowe arnesoniańsko-gygaxiańskie RPG są także MMO, wspólne wypady w jakimś celu, umiejętności ekipy (klasyczne uzupełnianie się ról), interakcje z żywymi ludźmi. Działa wspaniale, z braku normalnej sesji (jak sesja przez Skype) - tego nie neguję. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnio sobie zagrałem w Guild Wars w Fissure of Woe (w skrócie: megadungeon) z dobrym, żywym team'em. Powiem szczerze, że mimo braku odgrywania takie coś skutecznie zastępuje sesje RPGa.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest jeszcze gra przez IRC-a: bez głosu, ale ma swoje zalety. Tutaj pisał o tym Borys Jagielski: http://rpg.polter.pl/Maszynopis-znaleziony-w-chat-roomie-c15586 .

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty