1 rok i znowu w akcji


W zeszłym tygodniu po raz kolejny wysłałem SMS-a do chłopaków z propozycją sesji. Tym razem pod wpływem determinacji i chęci skończenia mini kampanii zaznaczyłem, że wystarczy dwóch graczy. Ostatnimi czasy Panów Braci trudno jest zebrać w jednym miejscu i godzinie a tu proszę jakież było moje zdziwienie, gdy do wieczora udział w sesji potwierdziły aż cztery osoby w tym kolega, co mu się dopiero maleństwo urodziło. Super, mając przed sobą tylko jeden wieczór na przygotowanie złapałem za stare notatki i zeszyt z przygodą.

Ponad rok temu zacząłem prowadzić kampanie "Miecz Dolin" w realiach Forgotten Realms. Czując jakiś niesmak do D&D 3ed sięgnąłem po jej stara i wypróbowaną poprzedniczkę AD&D2ed. Mini kampania składa się z trzech części o dość sensownej fabule i składni wydarzeń. Trochę podziemi trochę pleneru.

Oczywiście na wstępie padło „kurde nic nie pamiętamy”, na szczęście w tym punkcie byłem przewidujący i jakby to powiedzieć - się przygotowałem. Cudem tylko jedna osoba zgubiła kartę, ale tu też wyszliśmy obronną ręką, bo tak się złożyło, że akurat tą postać miałem wpisaną w programie TSR-u będącym naprawdę mocnym narzędziem dla MG. Przydał się tez kalendarz w Excelu z naniesionym upływem dni i komentarzami o wydarzeniach. W sumie bez żadnych komplikacji i strat zaczęliśmy grać.

Może trochę sztywno z mojej strony, może za mało opisowo, ale poszło. Chłopaki zaliczyli bójkę w karczmie i pojedynek z Zentharijskimi strażnikami i czarodziejem. O dziwo każdy coś pamiętał z zasad i mechanicznie poszło gładko. Przy okazji wyszły braki wynikające z prostoty systemu i kilka rzeczy musiałem zasymulować na bieżąco. Zabawnym okazał się fakt, że na pięć osób od lat grających w AD&D2ed, aż cztery pierwszy raz zastosowały system walki bez broni, no wiecie ta śmieszna tabelko z rodzajami ciosów, obrażeniami i szansą na nokaut.

Jak było tak było, najważniejsze, że coś się ruszyło a koledzy zadeklarowali chęć grania w najbliższych tygodniach. Nawet już snuliśmy pomysły na to co potem. Może Planescape, może Shadowrun. Pożyjemy zobaczymy.

Komentarze

  1. Ja Glinthor z innej beczki. Z czego jest ta ilustracja wieży?

    OdpowiedzUsuń
  2. "The Return of Randal Mor" strona 9, ale tego typu ryciny wystepują we wszytkich podręcznikach TSRu do Forgottena z tamtego okresu, więc nie zdziwił bym się gdybyś ją znalazł w jeszcze innym dodatku. Generalnie "cut from pdf"

    OdpowiedzUsuń
  3. W jednym z podręczników była do AD&D, nie mam pojęcia w którym(czasy kserowanych luźnych kartek) była to ilustracja dla przedmiotu o nazwie Twierdza Daerna - Daern's Instant Fortress.

    A The Sword of Dales prowadziłem pół roku temu na zasadach 3.0, było miodnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak jak pisałem cała trylogia jest bardzo zgrabna. Oczywiście co jakiś czas pojawiaja się "spotkania" wrzucone troche na siłe. Ot grupa musi sobie powalczyć, al emozna je spokojnie pominąć, po prostu taka była kiedys moda. Zagadka ze słojami zajeła chłopakom trochę czasu :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pamiętam jak sam miałem rok przerwy.
    To nie było przyjemne.
    Pisanie bloga pomagało.
    Ale nie mogłem zacząć od prowadzenia. Przez pół roku byłem graczem.
    Do teraz uważam że to nie to samo co kiedyś.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty